Mamy wizy USA!



Plan wyjazdu do Kanady stał się jakiś czas temu tak realny, że przyszło nam do głowy ubiegać się o wizy amerykańskie i "przy okazji" odwiedzić Nowy Jork. A jako, że przez całe lata nasłuchaliśmy się od znajomych i rodziny jak to trudno jest dostać zgodę na wjazd to nami też targały pewne obawy.



Wnioski wypełniłam za cała familiadę, umówiłam wizytę w ambasadzie, a na dwa tygodnie przed jej terminem przygotowałam wszystko w jednej teczce, żeby niczego nie zapomnieć w ostatniej chwili. Na dwa dni przed wyjazdem do Warszawy dorzuciłam do teczki kopertę ze zdjeciami, a w dniu wyjazdu całość do walizki i w drogę.



Spotkanie mieliśmy wyznaczone na Wielki Piątek o 8.45. Idealnie, bo przy okazji podróży na Święta w Augustowie. Przed ósmą zaparkowaliśmy w okolicach Placu Trzech Krzyży. Tomek kazał dzieciakom zostawić w aucie wszystko poza telefonami komórkowymi, ja wyjęłam teczkę z dokumentami i postanowiłam się upewnić, czy wszystko jest na miejscu. NIE BYŁO! JASNY GWINT! Nie ma w teczce wydruku potwierdzenia złożenia wniosku dla mnie! Są pozostałe trzy dla chłopaków, ale mojego brak! Panika! Szybko, znajdźmy kogoś, kto nam to wydrukuje! A na Alejach Ujazdowskich ambasada obok ambasady! Ani jednego hotelu, do którego możnaby zapukać z prośbą. Więc biegiem dalej, przez Szopena do Mokotowskiej, coraz szybciej, bo czas goni. W końcu wpadam do jakiegoś urzędu, chyba tabliczka PCK nad drzwiami. Zdyszana pytam panią, czy mają tu drukarkę. Tak! Mają! Pani drukuje dwie strony i ruszam biegiem spowrotem! Docieramy na Piekną 12 przed wyznaczonym czasem i z kompletem dokumentów, ale nadal mocno zdyszani i trochę stremowani. Pan z ochrony odbiera paszporty i wyłączone telefony komórkowe. Przechodzimy przez bramki, dalej do drugiego budynku i za strzałkami do piwnicy. W sali jest fotobudka, tak jak zapowiadała strona internetowa ambasady, ale dziś nieczynna z powodu awarii. Przez głowę przebiega mi "całe szczęście, że choć fotki zrobiliśmy w Poznaniu".



W pierwszym okienku Pani skanuje zdjęcia i pyta o cel podróży, w drugim okienku zostawiamy odciski palców. Trzecie okienko to rozmowa w języku angielskim, gdzie pracujemy, co robimy,w jakich szkołach uczą się dzieci i cyz (o ironio!) mają dobre oceny! Dzieci spanikowane, zamiast odpowiadać samodzielnie zapominają języka :) Po chwili pada z uśmiechem: "Visa's accepted. Have a nice trip to U.S." i wychodzimy z budynku. A na ulicy ciśnienie opada już wszystkim i nawet Tomek, który cały czas planował opieprzyć mnie za brak dokumentów rezygnuje ze swoich zamiarów. Bez przygód nie ma zabawy!



Wizy w praktyce:



1. Wypełnij wniosek W-160 - zarezerwuj na to sporo czasu, pierwszy zajął mi jakieś półtorej godziny, kolejne, dla reszty rodziny poszły szybciej, ale i tak to minimum godzinka na osobę. Wniosek jest w języku angielskim

2. Otrzymasz na maila potwierdzenie złożenia wniosku - wydrukuj je i nie zapomnij zabrać ze sobą

3. Załóż konto w ambasadzie na tej stronie

4. Najpierw dokonaj opłaty, bez tego nie zobaczysz nawet kalendarza spotkań. Generalnie, w tej chwili nie ma z terminami większego problemu. Najwcześniejsze były wolne po około tygodniu, ale jest też opcja emergency visit – następnego dnia, jedynie w uzasadnionej sprawie.

5. Po umówieniu spotkania otrzymasz mailowe powiadomienie o terminie – warto je wydrukować, choć w naszym przypadku nikt nie sprawdzał przy wejściu

6. Parkingu przy ambasadzie nie ma. Szukajcie miejsca w okolicach Placu Trzech Krzyży i potem pieszo Mokotowską lub Alejami Ujazdowskimi

7. Nie zabierajcie z auta niemal nic poza telefonami komórkowymi i potrzebnymi dokumentami – nie można ich wnieść, a do szafki się nic większego nie zmieści.

8. Zdjęcia warto zrobić wcześniej, aby uniknąć niespodzianki takiej jak awaria fotobudki. Ale widziałam też, że jedna rodzina nie miała zdjęć i pan odesłał ich na miasto, aby zrobili zdjęcia i wrócili. Zatem da się wejść po czasie, ale to niepotrzebny stres.

9. Paszport z wizą można odebrać na 3 sposoby: bezpośrednio w ambasadzie (bezpłatnie), kurierem na konkretny adres (opcja płatna i trzeba być w domu podczas wizyty kuriera), samodzielnie w siedzibie kuriera (opcja bezpłatna, ale pytanie, czy w twoim mieście TNT ma swoją siedzibę). My wybraliśmy w siedzibie kuriera.

Komentarze