New York - day 1.



p

Chyba milion kilometrów dziś zrobiliśmy! W tej piekielnej temperaturze to naprawdę  nieludzki wysiłek. Zważywszy też na fakt, że od półtora tygodnia ciągnie się za mną jakieś parszywe przeziębienie ten dzień od rana to była naprawdę męczarnia. Rano zdecydowałam, że biorę ten antybiotyk przeznaczony dla Olka - młody jak na razie wygląda najlepiej z nas wszystkich! Czyżby po raz pierwszy miały to być wakacje podczas których wszyscy zaliczyli chorobsko, tylko nie Olut? Oby tak było!
Rano zaczęliśmy od World Trade Center Memorial. Upał był juz piekielny, a była dopiero 10.00! Stamtąd ruszylismy pieszo w kierunku Wall Street zaliczając po drodze fotkę z bykiem - symbolem giełdowej hossy. Dalej do mostu brooklinskiego, który robi naprawdę niesamowite wrażenie gdy jesteś na środku. Widok na Manhattan rozwala system :)  Serio, już wtedy byliśmy porządnie zmęczeni, ale dotarliśmy do China Town, żeby tam coś zjeść. Tomek wypił nawet chińskie piwko!  Obiad zdecydowanie dodał nam sił. Pewnie klimatyzowany lokal też miał w tym swój udział. Dlatego uznaliśmy, że zamiast wracać do hotelu na 2h odpoczynek wysiadziemy z metra na Time Square i zahaczymy o sklep z komiksami, który chłopakom polecał Łukasz. Na samym placu wybuchła rodzinna awantura, bo nikt nie znał dokładnego adresu tego sklepu, a z darmowym wifi nie mogliśmy się połączyć. Weszłam więc do pierwszego z brzegu sklepu i zapytałam sprzedawcę czy wie cokolwiek o comic book store w pobliżu. I wiecie co? Wiedział! Trafiliśmy do komiksowego raju! Chlopaki, gdyby mogli, to zostaliby tam na noc! Bez zakupów się oczywiście nie obyło, wiec do hotelu wracaliśmy z reklamówkami i dużymi uśmiechami Seweryna i Olka.
Ponieważ temperatura trochę spadła i ogólnie poczuliśmy się lepiej to po godzinnym odpoczynku zdecydowaliśmy jeszcze wyruszyć do Central Parku oddalonego od hotelu o kilka przecznic. I wiecie co nam się tam najbardziej podobało? Chłopakom wiewiórki i świetliki- widzieliśmy je pierwszy raz w życiu! A mi ławki oznaczone tabliczkami - każda ławka z dedykacją! Szaleństwo! Normalnie nie możesz przestać czytać!
Oczywiście całego parku nie byliśmy w stanie dziś obejść, dolną część zostawiamy chyba na jutro :)


Komentarze